Stworzony z myślą, aby dzielić się wiedzą na temat zdrowia, rozwoju i jakości życia
Opis: Zerojedynkowe myślenie to nadmierne upraszczanie, popadanie w skrajności i niedostrzeganie tego, co jest po środku. Myśląc zerojedynkowo zazwyczaj trudno jest zachować zdrowy rozsądek i znaleźć złoty środek – w końcu nawet najlepsze lekarstwo w nadmiarze może zaszkodzić. Z tego odcinka dowiesz się czym jest dychotomia myślenia i dlaczego nie warto ograniczać się tylko do skrajności.
Słuchaj odcinka
Słuchaj Podcastu na Youtubie
Słuchaj Podcastu w inny sposób
RSS: Anchor.FM
Android: Google Podcasts
iOS: Apple Podcasts
Pozostałe: Anchor.FM | Spotify | Breaker | RadioPublic | Overcast
Youtube: Podcast na Zdrowie
Pliki MP3: Pobierz
Źródła i linki
Forum: https://www.nerwica.com/topic/21920-dychotomiczne-myslenie/
Różne źródła:
https://en.wikipedia.org/wiki/Splitting_(psychology)
https://en.wikipedia.org/wiki/Binary_opposition
https://www.psychowiedza.com/2014/01/albo-albo.html
https://kidaj.ad3.eu/dlaczego_ludzie_mysla_zerojedynkowo.html
https://www.youtube.com/watch?v=dc25jBuIONI
Transkrypt szczegółowy
Wstęp
To jest Podcast Na Zdrowie. Podcast z informacjami na temat zdrowia, rozwoju i jakości życia. W tym odcinku poruszę tematykę zerojedynkowego myślenia oraz skutków, jakie niosą za sobą skrajność argumentacji, pochopność wyciągania wniosków i pobieżność w podejmowaniu decyzji. Często idzie to w parze razem z perfekcjonizmem, zaniżoną samooceną, problemami w związkach czy pogorszeniem produktywności działania. Zerojedynkowość to jedno z zagrożeń współczesnej cywilizacji. Zazwyczaj prowadzi ono do podejmowania błędnych decyzji w różnych aspektach życia. Na co zwracać uwagę i jak radzić sobie z dychotomią myślenia? Ja jestem Sebastian Chudziak i życzę przyjemnego słuchania!
Zerojedynkowość myślenia
“Jeśli nie jesteś z nami, jesteś przeciwko nam!” – to przysłowie, które idealnie obrazuje sens zerojedynkowego myślenia, zwanego dychotomią myślenia czy myśleniem bipolarnym. Skrajność w myśleniu może być wynikiem lub przyczyną perfekcjonizmu, może prowadzić do prokrastynacji, może skutkować surowością wobec siebie i innych, prowadząc do zaniżenia samooceny, w skrajnych przypadkach nawet depresji. W źródłach zwykle mówi się o dychotomii po prostu jako o skrajnościach, a w tym podcaście spróbuję przyjrzeć się temu zjawisku trochę szerzej. Spłaszczanie myślenia to dość skomplikowane zjawisko i mam wrażenie, że leży ono u źródła m.in. niestabilności emocjonalnej, konfliktów ideologicznych, etykietkowania, oceniania przez pryzmat siebie i uprzedzeń. Oczywiście nie musi ono być jedyną przyczyną. Myślę jednak, że sama świadomość tego, że bardzo często myślimy zerojedynkowo powinna pomóc przynajmniej od czasu do czasu w trochę głębszym zastanowieniu się nad dowolną skomplikowaną sytuacją.
Definicja dychotomii
Wikipedia mówi, że dychotomia myślenia to błąd procesów myślowych charakteryzujący się postrzeganiem różnych zjawisk tylko w skrajnych aspektach, może też prowadzić do występowania problemów psychologicznych. Najprościej wyraża się ona na przykładach: dobrze – źle; prawdziwy – fałszywy; winny – niewinny; my – oni; przyjaciel – wróg; zasady – brak zasad; tyrania – wolność; demokracja – dyktatura; sprawiedliwość – niesprawiedliwość; naturalny – nienaturalny; cywilizowany – barbarzyński; kapitalistyczny – marksistowski.
Dychotomia jest popularna
Jednak pomyślmy… czy naprawdę pomiędzy białym i czarnym nie ma niezliczonych odcieni szarości? Czy pomiędzy zerem i jedynką nie ma nieskończonej ilości liczb po przecinku? 🙂 No właśnie. Zerojedynkowość w myśleniu można bardzo łatwo zauważyć w internecie, na wszelkich forach i w mediach społecznościowych. Oczywiście najłatwiej jest ją zobaczyć w wątkach dotyczących np. polityki, ideologii itp., jednak nie chciałbym, aby Podcast Na Zdrowie tak szybko poruszał te jakże drażliwe wątki. Sam staram się zwykle pozostać w miarę możliwości apolityczny i antyideologiczny (hmm, czy w ogóle jest takie słowo? Chyba nie 🙂 ), chociaż jak sięgam pamięcią to w przeszłości o wiele bardziej próbowałem w różne idee wchodzić i ich się trzymać. Czas pokazał mi jednak, że wchodzenie w cokolwiek co wiąże się z nastawieniem ideologicznym zdecydowanie zdrowiu nie sprzyja.
Nierozwiązywalność
Po pierwsze to zabiera czas. A czas jest naprawdę cenny. Czas można wykorzystać robiąc coś bardziej pożytecznego, co przyniesienie jakąkolwiek wartość dla siebie lub innych. Zaryzykowałbym, że spór związany z ideami, czy to politycznymi, czy to religijnymi, czy nawet dietetycznymi – nie jest w stanie nigdy się skończyć, gdyż argumentacja zwykle opiera się na zasadach “papier-kamień-nożyce”. Wchodzi tu też w grę kwestia związana z tym, co jest ważne dla mnie, a przecież dla mnie mogą być ważne zupełnie inne rzeczy, niż dla Ciebie. Nasz własny system wartości opiera się o środowisko, ludzi z którymi się zadajemy, Naszą wiedzę, inteligencję, charakter i mnóstwo innych czynników. A te czynniki zdecydowanie różnią się wśród ludzi. Dlatego uważam, że silne angażowanie się w idee to tylko strata czasu i nerwów.
Skrajność jest seksi!
W jaki sposób wchodzi tutaj kwestia dychotomii myślenia? No cóż, po prostu bycie pośrodku nie jest seksi. Praktycznie zawsze największe skrajności najbardziej rzucają się w oczy. Jesteśmy trochę przyzwyczajeni przez media, trochę też wynika to z uwarunkowań biologicznych – zwracamy uwagę na to, co wzbudza największe emocje. Co po prostu przyciąga uwagę. Kto w końcu chciałby angażować się np. w obserwowanie/śledzenie kogoś, kto jest po prostu bardzo, bardzo zwykły? Pewnie znajdzie się kilka takich osób, ale obstawiam, że częściej wybierzemy tych, których można określić używając przedrostka “naj”.
Popadając w skrajność możesz szybko stać się ofiarą
Wchodząc więc w cokolwiek z chęcią bycia zauważonym możemy często wręcz nieświadomie staczać się ku jednej ze skrajności. I to jest właśnie zagrożenie, bo zazwyczaj żadna skrajność nie jest korzystna. Nawet ta w dobrej wierze. W ostatnich latach w internecie mamy ogrom informacji, z czego wiele z nich jest po prostu fałszem lub manipulacją. Oprócz zwykłego wyzysku i złośliwości obserwuje się zjawisko pseudonauki. Czyli próby wnioskowania i argumentacji opartych na błędach poznawczych, braku logiki, stosowania nierzetelnych metod, niereprezentatywnych grup i – nie bójmy się tego powiedzieć wprost – głupoty ludzkiej. I oczywiście zdajemy sobie sprawę jak wiele szkody przynoszą np. ruchy antyszczepionkowe czy zwolennicy całkowitej rezygnacji z medycyny konwencjonalnej. Ludzie zachowujący się w ten sposób są właśnie ofiarami zerojedynkowości.
Nawet dobra zerojedynkowość nie jest dobra
Ale z drugiej strony, czy czasami osobom opierającym się na nauce nie brakuje trochę… rozsądku i pokory? Bo może złoty środek wcale nie jest idealnie na tej jedynej-dobrej-krawędzi. Zdecydowanie nie mam tu na myśli, aby po równo wierzyć np. medycznej pseudonauce, bo po prostu fakty w postaci np. statystyk mówią same za siebie. Mam na myśli tylko, aby z góry całkowicie nie zamykać się na wszystko, co należy do tej drugiej grupy. Nie możemy na przykład mówić, że szczepionki są całkowicie bezpieczne. Dają one powiedzmy 99% korzyści i 1% skutków ubocznych. Oczywiście sprowadza się to do ich ogólnej przydatności, jednak stojąc za tą najprawdopodobniej słuszną stroną nie wpadajmy w zerojedynkowość. Może ona Nas kiedyś zaprowadzić do bezmyślnego ideologizowania.
Złoty środek
Szczepionki może nie są fortunnym przykładem, ciekawe zaczyna się natomiast robić w przypadku suplementów diety i podejścia do rozwoju sylwetki, siły czy sprawności. Kiedyś uważało się, że suplementy to podstawa, że bez kreatyny, glutaminy, BCAA, białka, HMB i witamin to nie ma co nawet ćwiczyć. Aż to z czasem zaczęły wychodzić badania, które obalały skuteczność niektórych suplementów, np. HMB, glutaminy czy BCAA. I kiedy gdzieś w internetach ktoś początkujący pyta o zalecaną suplementację na początek, to często widać krzykliwe komentarze “NIC ci nie trzeba, sama dieta, suplementy to ściema, zero efektów, marnowanie kasy”. Okej. W części dokładnie tak jest. W części nie. Może wcale np. witaminy nie będą marnowaniem kasy, bo dana osoba ma niedobory i słabo się odżywia? Możesz powiedzieć, że “no to zmień dietę”, ale czy naprawdę jest tak łatwo to zrobić jak powiedzieć? Dlatego myślę, że złoty środek jest gdzieś tam pomiędzy. A nie w skrajnym podejściu.
Pewność niepewności
Z resztą sama analiza badań naukowych i ogólnie tematyka rzetelności informacji to często jedna wielka dychotomia. Swoją drogą jestem w trakcie tworzenia sporego artykułu na ten temat, ale nie idzie mi to tak szybko jak myślałem 🙁 Ogrom źródeł i złożoność tematu wymaga trochę czasu, a ja wcale nie jestem takim robotem, jakim czasami mnie ludzie postrzegają 🙂 Czasami też mam swoje słabości i cały czas uczę się organizacji pracy. Ale wracając do dychotomii w informacjach: fakt, że udało Ci się znaleźć badanie naukowe albo artykuł eksperta nie oznacza od razu monopolu na prawdę. Badanie prowadzone na grupie 1000 osób, w którym wartość istotności statystycznej “p” wyniosła 0,01 oznacza, że z 99% prawdopodobieństwem jest istotna różnica między badanymi grupami. To jest wynik pozwalający na twarde wnioski “X działa lepiej od Y”, ale tylko statystycznie. Nie zawsze i nie wszędzie. W końcu Nasze organizmy są różne, inne, reagują inaczej na ten sam czynnik. Jesteśmy naprawdę złożonymi istotami i ogrom modyfikatorów sprawia, że po prostu nie można myśleć zerojedynkowo. Nie jest wykluczone, że np. warzywa, o których ogólnie mówi się, że są zdrowie u kogoś lub u jakiejś niewielkiej grupy osób będą powodowały problemy zdrowotne. Dlatego używanie słów “zawsze” i “nigdy” może okazać się po prostu błędne.
Dychotomia dietetyczna
Również w odżywianiu zerojedynkowość to plaga. Np. weganie potrafią bezwzględnie klasyfikować wszystkożerców jako morderców, a wszystkożercy, dla kontrastu, nazywają wegan trawojadami. Do tego w grę wchodzą idee i emocje. Skrajność myślenia przybiera na sile tak bardzo, że niekiedy tak prosty temat jak sposób odżywiania może stać się podstawowym źródłem konfliktów. Bywa, że ludzie po prostu kłócą się o sposób odżywiania. Ciekawie robi się, gdy ktoś uzależniony np. od słodyczy zaczyna wypowiadać się krytycznie o zdrowym odżywianiu. Zaczyna mówić o ciągłym jedzeniu sałaty, wyrzeczeniach, ograniczaniu itd. itd. A zdrowe żywienie wcale nie musi wyglądać w ten sposób. Może po prostu ograniczyć się do zaprzestania spożywania tego co najbardziej niezdrowe i częstszego spożywania najbardziej zdrowych produktów. A wcale nie trzeba jeść 5 posiłków dziennie i liczyć kalorii, aby to było skuteczne i efektywne. Przede wszystkim też nie ma czegoś takiego jak “zdrowe odżywianie” i “niezdrowe odżywianie” są to dwie skrajności, które należy rozpatrywać na nieskończonej skali. Większość przeciętnych osób odżywia się przeciętnie lub umiarkowanie niezdrowo. I przejście z przeciętnego odżywiania na lepsze nie musi od razu oznaczać ogromnych zmian. Może być to wyłącznie zaprzestanie spożywania słodkich napojów, albo wyłącznie jedzenie codziennie jednego owocu lub warzywa więcej. Czyli zdecydowanie nie zero lub jeden 🙂
Różnimy się
Różnice między ludźmi występują we wszystkich możliwych do opisania płaszczyznach. Inne są nie tylko tzw. “ciała”, ale także umysły, charaktery. Tak zwane, bo Nasze organizmy to jedna całość. Zerojedynkowość w przypadku myślenia pokazuje się czasami w ocenianiu innych ludzi na podstawie siebie. Ja dla przykładu nie oglądam filmów i seriali, rzadko słucham muzyki, nie piję alkoholu i nie palę, nigdy nie spożywałem narkotyków, nie imprezuję, nie gram w gry (no może poza szachami) – więc dla wielu jestem w jakimś sensie skrajny. Osoby takie jak ja mogą spotkać się z pytaniami takimi jak “to co to za życie?” albo tekstem typu “ja tam wolę korzystać z życia”. Tylko że każdy jest inny. Mi satysfakcję i przyjemność z życia daje właśnie to co robię, a co dla innych może być pewną skrajnością. To o czym teraz mówię odbiega trochę od tej klasycznej dychotomii, ale myślę, że jest warte wspomnienia. Dlatego, że pokazuje, jak bardzo różne może być postrzeganie tego samego “korzystania z życia” przez innych. Bez celu byłaby więc dyskusja co to znaczy korzystać z życia, bo dla jednej osoby będzie to codziennie oglądanie seriali i podróżowanie, a dla innej rozwijanie własnego biznesu. To, że ktoś nie przeznacza np. czasu na granie w gry, a zamiast tego się uczy nie musi wcale oznaczać, że jest z całkiem innej planety. Warto zawsze pamiętać, że po prostu się różnimy. I warto czasami zaakceptować zdanie innej osoby bez konieczności udowadniania swojej racji. Tak, abyśmy nie musieli krzyczeć, że “moja racja jest mojsza niż Twojsza” 😉
Perfekcjonizm i depresja
W zerojedynkowym myśleniu często można doszukać się perfekcjonizmu – a z tego mogą powstawać braki w pewności siebie. Perfekcjonizm z pewnością będzie jednym z przyszłych tematów Podcastu Na Zdrowie albo artykułu na mojej stronie internetowej. Przykładami klasycznej dychotomii myślenia jest wnioskowanie typu: “jeśli mój projekt znowu nie zostanie zaakceptowany, to znaczy, że się do niczego nie nadaję”, albo “ostatni wypad nad jezioro z moją dziewczyną się nie udał, to znaczy, że jestem fatalnym partnerem, bo nie potrafię tego dobrze zorganizować”. Zerojedynkowość objawia się czasami myśleniem “robię coś na 100% albo nie robię tego wcale”, albo dążeniem tylko do idealnego rozwiązania. Jeśli projekt nie został zaakceptowany, to nie widzimy czynników pośrednich, np. niedopasowania treści do aktualnych wymogów, albo niewłaściwego wnioskowania. Szukamy skrajnie możliwej opcji, a więc zamiast krytycznego spojrzenia, od razu zwalamy winę tam, gdzie najłatwiej. Dowolny rodzaj tego typu myślenia prowadzi po prostu do zaburzeń poczucia własnej wartości i jest równią pochyłą ku depresji. Naprawdę, nie wszystko musi być idealne. Te podcasty nie są idealne, ale jednak są publikowane. Staram się do nich przykładać, ale nie wpadam przy tym w skrajne myślenie typu “musi być na 100%, bo inaczej do niczego się to nie nada”. W każdej sytuacji warto szukać czegoś co jest pośrodku. Co da mi opublikowanie nieidealnego podcastu? Z pewnością szybsze doświadczenie, wcześniejsze reakcje słuchaczy, komentarze, wskazówki co mogę zmienić i poprawić.
Produktywność i sprawność działania
Z zerojedynkowego podejścia jak przed chwilą wspomniałem mogą wynikać problemy z podejmowaniem działań. Jeśli dychotomia jest silna i ma niemalże charakter zaburzenia, to prawdopodobnie będzie bardzo negatywnie wpływać na Naszą produktywność. A warto pamiętać, że szeroko rozumiana produktywność, czyli sprawność działania jest bardzo ważnym czynnikiem jakości życia. Produktywność obejmuje ogólną organizację czasu i obowiązków, a więc pozwala po prostu być skuteczniejszym w tym, co się robi. Słaba organizacja może przekładać się np. na frustracje, nieoptymalne wykorzystywanie czasu, stres, niepotrzebny pośpiech, niedbalstwo. Jeśli mamy do wykonania jakikolwiek projekt, choćby prezentację na studia i jest ona źródłem dychotomii, to zdecydowanie jest to znak, że warto trochę nad sobą popracować. W zasadzie jakakolwiek praca o średniej ważności nie powinna być źródłem silnych emocji, w szczególności negatywnych. Tutaj ważne jest właśnie znalezienie optimum. Osoby, które dotyka silna zerojedynkowość mogą np. mieć tendencję do prokrastynacji, a więc odkładania na później. No bo chcą, żeby ta prezentacja była jak najlepsza i już z góry wiedzą, że spędzą długie godziny nad szlifowaniem jej szczegółów. To bardzo zniechęca do działania i wcale nie przekłada się na lepsze efekty. Czasami lepiej jest coś zrobić po prostu dość dobrze, a niekoniecznie na 100%.
Niedojrzałość emocjonalna
Czytałem już kilkukrotnie w różnych artykułach, że zerojedynkowość jest bardzo silna u dzieci i młodzieży w okresie dojrzewania/dorastania. W sumie trudno się z tym nie zgodzić, chociaż chyba jest to troszkę co innego, niż klasyczne zero lub jeden w wykonaniu dorosłego. Niewątpliwie jednak można powiązać dychotomię po prostu z niedojrzałością emocjonalną. Popadanie w skrajności myślenia czy zachowania widocznie wiążą się z brakiem zdrowego rozsądku. Często np. z chęci zaimponowania innym, pokazania siebie jako kogoś wyżej w hierarchii, udowadniania czegoś przed kimś. U dzieci i młodzieży takie zachowania mogą być zrozumiałe nie tylko ze względu na nie w pełni wykształcone emocje, ale po prostu (ze względu) na chęć upodabniania się do dorosłych. Dzieci bacznie obserwują zachowania starszych, a jakie zachowania najbardziej rzucają się w oczy i uszy? Bynajmniej nie te łagodne, ale właśnie najbardziej skrajne.
Borderline/narcystyczna osobowość
Dychotomia jest mechanizmem obserwowanym wyjątkowo często w przypadku zaburzeń osobowości – często osobowości narcystycznej, ale najczęściej wśród osób chwiejnych emocjonalnie, nazywanych borderline. Osobowość typu borderline charakteryzuje się silną huśtawką emocjonalną, wahaniami nastroju, napadami gniewu, zaburzonym obrazem siebie i otoczenia, lękiem przed odrzuceniem, uczuciem pustki czy autoagresją. Natomiast osobowość narcystyczną charakteryzuje przede wszystkim niezdolność do przyjęcia perspektywy innych osób, brak empatii czy potrzeba bycia podziwianym. Ogólnie rzecz biorąc zaburzenia osobowości to stany pośrednie pomiędzy szeroko rozumianym zdrowiem, a chorobą psychiczną. Pozwalają one często na funkcjonowanie w społeczeństwie, ale znacznie je utrudniają. Oczywiście trudno jest stwierdzić kierunek i przyczynowość zjawisk takich jak zaburzenia osobowości czy po prostu zerojedynkowe myślenie. Czyli nie możemy mówić, że jedno wynika z drugiego, np. z myślenia zerojedynkowego bierze się zaburzenie osobowości. Wiemy natomiast, że te mechanizmy współwystępują ze sobą. Szukając różnych materiałów do tego tematu znalazłem ciekawy wątek w internecie. Na forum nerwica.com dotarłem do jednego z wątków poruszających zerojedynkowość myślenia. Jeden z użytkowników o pseudonimie “carlosbueno” opisał swój sposób myślenia dychotomicznego, pozwolę sobie przeczytać jego wypowiedź:
“Lilith napisał:
//Nie działa.I trudno,żeby działało,ponieważ tak naprawdę”myśl pozytywnie”niczego nie podważa.Myślenie dychotomiczne podstępnie rozwija się przez lata,nawet nie zauważamy kiedy zaczynamy myśleć w kategoriach czerni i bieli.Nagle okazuje się,że nie potrafimy inaczej postrzegać otaczającej rzeczywistości.A przecież daje Nam to bardzo „spłycony”obraz świata…//
u mnie to się chyba już rozwinęło we wczesnych latach szkolnych, wynikało poniekąd z perfekcjonizmu strasznie się wkurzałem gdy nie byłem najlepszy w klasie, gdy dostałe 5- a nie 5( przed epoką 6-tek). Nie znosiłem przegrywa meczów, zawodów sportowych a każda porażka była dla mnie dowodem że jestem beznadziejny, po klika lat trenowania biegów zrezygnowałem bo nie znosiłem porażek i tego że inni mimo że mniej trenują są lepsi. A obecnie moi myślenie jest nic lepsze uważam że nie nadaje się do żadnej pracy a z drugiej strony też uważam że jakieś proste fizyczne prace są dla mnie poniżające chore to jakieś jest.”
Ciekawie jednak robi się później, gdzie użytkowniczka “niosaca_radosc” wdaje się w dyskusję z innymi pokazując idealnie sposób myślenia zerojedynkowego. Przeczytam teraz tylko jedną odpowiedź, a chętnym prześledzenia całego wątku zostawiam link w opisie tego odcinka podcastu:
“//To jest wręcz niemożliwe,żeby „być zerem”//
wierz mi, jest możliwe. Jeśli człowiek dążący do perfekcjonizmu niczego w życiu nie osiąga, to jak inaczej to nazwać?”
W dalszej części wątku można zaobserwować klasyczną argumentację osób dotkniętych silną dychotomią myślenia. Widoczne są np. wypowiedzi autorów, wg których “jeśli ktoś jest trochę dobry i trochę zły, to znaczy, że jest zły”. I oczywiście wynika to z własnej interpretacji i własnego wartościowania.
Wartościowanie zachowań to własna interpretacja
Samo wartościowanie nawiązuje do tego, o czym powiedziałem już wcześniej, a więc różnic między Nami – ludźmi. Oprócz tego, że mamy zupełnie inne organizmy i charaktery, to różnią się też zawsze środowiska w jakich się wychowujemy, a więc cała otoczka społeczno-kulturowa. Nie wchodząc już w jakiekolwiek zaburzenia postrzegania, każdy ma prawo twierdzić, że np. jeden zły czyn przekreśla dobre czyny drugiego człowieka. Tak samo jak każdy ma prawo do nie zgodzenia się z takim twierdzeniem i własnej argumentacji. Skrajności w myśleniu mogą więc też wynikać z własnej, niekoniecznie obiektywnej i spójnej logicznie interpretacji jakiegoś zachowania. Często właśnie ma to jednak charakter zamykania się na jakieś argumenty, a to prowadzi prosto do zamykania się w pewnych ideach.
Wybiórczość postrzegania
Dość powszechnym, a chyba trochę za rzadko zauważanym zerojedynkowym myśleniem jest wybiórczość postrzegania. Klasyczny przykład? Żona mówi do męża: “Ty nigdy nie wynosisz śmieci!” Innym razem mąż mówi do żony: “Czego Ty zawsze musisz się tak długo stroić?” – oczywiście jeśli faktycznie jest to zawsze lub nigdy, no to zwracam honor. Jednak te graniczne słowa zdecydowanie są używane zbyt często. A używane są właśnie po to, aby podkreślić powagę zjawiska. Wybiórczość pojawia się wtedy, kiedy po prostu wygodniej jest coś pobieżnie zinterpretować. Często kosztem niepotrzebnego obrażania, krytykowania i niedoceniania. W końcu jeśli używamy wobec kogoś często słów “zawsze”, “nigdy”, “ciągle”, “za każdym razem” nie patrząc na to, że od czasu do czasu ta osoba jednak się postara i zrobi inaczej, to tak jakbyśmy ignorowali te pożądane zachowania. To jest w ostateczności krzywdzące dla obydwu stron.
Etykietkowanie, stygmatyzacja i uprzedzenia
Wybiórczość myślenia prowadzi też do etykietkowana ludzi i uprzedzeń. Prowadzi do podziałów, wrogości, niechęci i stygmatyzacji. W jaki sposób i dlaczego? Wystarczy połączyć generelizację, używanie słów “każdy”, “zawsze” oraz klasyczne “jeśli nie jesteś z nami, jesteś przeciwko nam” – i mamy gotowy przepis na wrogość. Ile razy można spotkać się z twierdzeniami typu “jeśli oglądasz telewizję, to jesteś bezmózgiem”, “jeśli ksiądz to pedofil”, “jeśli rosjanin to alkoholik”, “jeśli przedsiębiorca to wyzyskiwacz”, “jeśli ogląda TVN to jest za partią X”, “jak homoseksualista, to zboczeniec”, “jak czarnoskóry to złodziej”, “jeśli nie chodzi do kościoła to satanista”. Wszystkie te twierdzenia to właśnie podejście zerojedynkowe. Niepotrzebna i nastawiona z góry na wrogość, wspierająca uprzedzenia postawa. Przypisywanie ludziom określonych cech ze względu na inne współwystępujące cechy. Poza tym fakt, że znaczna część jakiejś grupy zachowuje się w określony sposób nie oznacza zwykle, że każdy zachowuje się w ten sam sposób. No właśnie, ale to wymaga myślenia.
Niestety, ale trzeba myśleć
I tu dochodzimy do momentu, w którym mógłbym zakończyć i podsumować: aby nie myśleć zerojedynkowo trzeba po prostu myśleć. I coś w tym jest, bo w zasadzie każdy poruszony przeze mnie wątek w dużym uproszczeniu sprowadza się właśnie do tego. Jednak nie jest to takie proste. Nasze organizmy są biologicznie zaprojektowane do oszczędzania wszystkiego, co możliwe. Wyobraźmy sobie jaskiniowca, na którego zza drzewa wyskakuje tygrys. Gdyby ten zamiast natychmiast uciekać zaczął długo się zastanawiać nad możliwym schematem postępowania, to dzisiejszym obiadem tygrysa nie byłaby antylopa. Tylko, że w sytuacji napaści przez tygrysa błyskawiczna ocena sytuacji w sposób zerojedynkowy (na zasadzie: jest zagrożenie czy go nie ma?) ratuje życie. Kiedy jednak spotykamy się z mniej nagłą sytuacją, ta oszczędność w myśleniu nie jest już tak przydatna. Ba, zwykle właśnie utrudnia postępowanie. Często jeśli mamy do czynienia np. z testem czy ankietą to pytania w wielostopniowej skali sprawiają dużą trudność. W końcu odpowiedzi “tak” lub “nie” udziela się sporo łatwiej, niż wybierając spośród “zdecydowanie nie”, “raczej nie”, “ani tak ani nie” i tak dalej. Dychotomia jest więc sposobem na zwykłe ułatwienie sobie myślenia, jednak trzeba po prostu wiedzieć kiedy warto ją wykorzystywać, a kiedy często nieświadomie używamy jej nieracjonalnie.
Brak stopniowania i odniesień do sytuacji
W zerojedynkowości charakterystycznymi cechami są też brak stopniowania i brak odniesienia do sytuacji. Istnieją słowa i zwroty, których często nie lubimy używać, ponieważ uznaje się je za niewiele wnoszące. Są to m.in.: czasami, trochę, odrobinę, rzadziej, od czasu do czasu, lepiej, to zależy, jednak, w różnych sytuacjach, czy “czasami tak, a czasami nie”. Wspominałem o tym, że konkrety są chętniej przyjmowane z wielu powodów. W tym przypadku brak konkretu tak jakby nie zaspakaja potrzeby odbiorcy. W końcu jeśli wpisujesz w google frazę “czy ziemniaki są zdrowe”, to chcesz uzyskać odpowiedź “tak” albo “nie”, a nie np. “to zależy od określonej sytuacji, ilości, połączenia z innymi pokarmami oraz od Twojego całego stylu życia”. Można trzymać się przykładu ziemniaków, ale można tu mieć na myśli cokolwiek, np. pieczywo, cukier, alkohol, sól, margarynę itd. Nie można o żadnym z tych produktów myśleć wyłącznie zerojedynkowo, jeśli Naszym celem jest zdobycie rzetelnej i sprawdzonej odpowiedzi. W każdym przypadku odpowiedź będzie zależała od sytuacji i będzie stopniowa. Np. najprawdopodobniej ziemniaki są bardziej zdrowe od alkoholu, ale mniej zdrowe od dobrej jakości pieczywa. Spożycie ziemniaków może być też bezpośrednio zależne od sytuacji, np. tego jak często w skali miesiąca są spożywane oraz np. od ich źródła pochodzenia. Niestety ale nie ma prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania. Chcąc uzyskać szybką odpowiedź na trudne pytanie uzyskamy najczęściej odpowiedź niekonkretną lub prawdopodobnie błędną. Natomiast jeśli potrzebujemy prawdopodobnie prawidłowego rozwiązania, to spróbujmy poszukać odpowiedzi gdzieś po środku.
Nazywanie słowami
Jeszcze jedną istotną sprawą powiązaną z zerojedynkowością, jest nazywanie czynności, uczuć czy emocji słowami. Jeśli nazywam coś słowem, to znaczy, że pewnym sensie ograniczam dane zjawisko do tego, jakie znaczenie tego słowa znam. Czyli co prawda nie działam tutaj wyłącznie w trybie albo 0, albo 1 – ale dodaję umowne przedziały pomiędzy tymi liczbami, np. co jedną dziesiątą. Jednak pomiędzy zerem i jedynką nie ma tylko 10 różnych liczb, ale cała nieskończoność. Zastanawiam się tylko jak to dobrze zobrazować… może po prostu, na miłości? Zerojedynkowe podejście to “kocham” albo “nie kocham”. Można do tego użyć zwrotów “bardzo kocham”, “niesamowicie kocham”, “kocham nad życie”, ale to nic innego, jak nadal zamykanie się na słowa. W końcu czy siła uczucia osoby, która mówi “bardzo kocham” jest zawsze identyczna jak uczucie innej osoby, która mówi to samo? Oczywiście ta pułapka słowna nie musi ograniczać się tylko do stopniowania, ale jak najbardziej funkcjonuje po prostu przy znanych słowach. Większość z Nas ma tendencję – a może nawet i potrzebę nazywania wszystkiego słowami. Jeśli jesteśmy w dobrych relacjach z rodziną, to możemy powiedzieć, że czujemy miłość do Naszej: mamy, żony, brata, dziadka itd. Ale czy słowo “miłość” w każdym z tych przypadków oznacza identyczne uczucie? Słowa mogą czasami po prostu być ogranicznikiem czegoś, co ma nieskończenie wiele odmian, a konkretna nazwa zawsze będzie sprowadzać tę być może unikatową odmianę do jakiegoś wspólnie znanego schematu.
Jak sobie radzić z zerojedynkowością?
Ale wracając do dychotomii myślenia, jak sobie z nią radzić? Jak ograniczać myślenie zerojedynkowe? Po pierwsze, jeśli zauważasz, że ma ono wręcz patologiczną odmianę, czyli często masz wrażenie, że “albo wszystko albo nic”, “jak nie na 100% to jestem do niczego” – to warto będzie skonsultować się ze specjalistą. Tak silna zerojedynkowość łączy się z przesadnym perfekcjonizmem i często prowadzi do zaburzeń nastroju, zaniżonej samooceny, a nawet do depresji. Skonsultuj się z psychologiem lub psychiatrą, a najlepiej po prostu zapisz się na psychoterapię. Tam nauczą Cię rozpoznawania negatywnych zachowań, ich źródeł, skąd ogólnie one się biorą, jak sobie z nimi radzić i je eliminować. Natomiast jeśli zerojedynkowość jest dla Ciebie mniej uciążliwa i po prostu pojawia się od czasu do czasu, spróbuj zastosować 4 metody, które za chwilę omówię. Oczywiście niekoniecznie od razu, możesz próbować po jednej – jednak rzecz jasna nic nie stoi na przeszkodzie, aby “wystrzelić z grubej rury”, i każdy przejaw zerojedynkowego myślenia traktować od razu poznanymi sposobami.
Metoda 1: Argumentacja od drugiej strony
Czyli powiedzenie sobie “ale” i poszukanie dowolnego argumentu, który wprowadza pewne zamieszanie. Na przykład, kiedy chcesz zrobić projekt, ale męczy Cię wizja, że albo zrobisz to idealnie, albo do niczego to się nie nada, pomyśl: ale jeśli zrobię ten projekt nieidealnie, to przecież świat się nie zawali. Pomyśl sobie jak argumentowałby Twoją wizję jakiś przeciwnik albo współpracownik. Jakich argumentów ktoś by użył?
Metoda 2: Co byś powiedział komuś, kto myśli zerojedynkowo przy Tobie?
Czyli wyobraź sobie, że Twój kolega, Twoja dziewczyna, Twoja mama czy ktokolwiek inny przy Tobie zachowuje się typowo zerojedynkowo. Co takiej osobie powiedziałbyś? Tym razem to Ty spróbuj wymyślić argumenty, które przekonałyby inną osobę. Jeśli np. Twoja koleżanka ciągle dzieli ludzi na “dobrych” i “złych” albo “bogatych” i “biednych”, jakich argumentów trzeba by użyć, aby odkryła ona, że pomiędzy tymi skrajnościami jest jeszcze wiele innych opcji?
Metoda 3: Samoobalenie
Jest to nic innego, jak powiedzenie sobie “a co jeśli się mylę?”. Samoobalenie to próba poszukania dowolnych argumentów, które sprawiłyby, że przestaniesz myśleć w ten sposób. Jeśli np. postrzegasz wierzących lub niewierzących za w jakiś sposób gorszych, to spróbuj określić jaka dokładnie sytuacja sprawiłaby, że Twoje zdanie uległoby zmianie. Np. jeśli uważasz wierzące osoby za zamknięte i nie myślące samodzielnie to określ dokładnie jak wierząca osoba musiałaby się zachowywać, co musiałaby robić, abyś zmienił zdanie. I ewentualnie jeśli potrzebujesz – poszukaj takich przypadków.
Metoda 4: Przemyślenie czy nie byłoby korzystne, aby zmienić zdanie
Tak po prostu, pomyśl, czy gdyby Twoje zerojedynkowe zdanie uległo zmianie, to czy nie uzyskałbyś na tym jakichś korzyści? Czegokolwiek pozytywnego? Jeśli trudno jest Ci zaakceptować, że się różnimy i przez to nie możesz zaakceptować odmiennego zdania różnych ludzi, a zamiast tego wrzucasz ich do jednego worka pod tytułem np. “oszołomy”, to pomyśl co przyniesie Ci zaprzestanie takiej czynności. Może zrozumienie natury innych ludzi, np. obsesyjnych podróżników albo wegan poszerzy Twoje horyzonty, zmieni Twoje spojrzenie na świat? A może po prostu da Ci pewne doświadczenie, w którym zaobserwujesz jakiej argumentacji używają ludzie myślący trochę inaczej? Pomyśl też o konsekwencjach, które Cię czekają, jeśli trzymasz się skrajności. Oczywiście samodzielnie wybieraj, czy lepiej jest się skupiać na negatywnych konsekwencjach, czy raczej o możliwości niedoświadczenia jakichś korzyści.
Pamiętaj, że oprócz tych 4 metod, że trzeba po prostu… myśleć.
Podsumowanie
Podsumowując, zerojedynkowe myślenie, znane jako dychotomia myślenia to niedostrzeganie tego, co jest pomiędzy białym i czarnym – a zazwyczaj pomiędzy nimi jest nieskończenie wiele odcieni. Zerojedynkowość w swojej patologicznej wersji może przybierać charakter niemalże samookaleczania, może wiązać się z chorym perfekcjonizmem, zaburzeniami samooceny a nawet depresją. Zwykle myślenie w skrajnościach jest niekorzystne dla obu stron. Osobie tak myślącej zamyka możliwości oraz tworzy sposobności do przypisywania etykietek i stygmatyzacji innych osób. Zwykle skrajna opcja jest po prostu konkretniejsza i łatwiejsza, jednak prowadzi do ideologizacji i zamykania się w swoich, nie zawsze słusznych poglądach. Zerojedynkowe myślenie może mieć destrukcyjny charakter dla zdrowia i jakości życia człowieka, bowiem każda aktywność, czynność czy zachowanie wymaga umiaru, aby być korzystna. Czy to aktywność fizyczna, czy odżywianie, czy suplementacja, czy relacje z innymi, np. w związku – zawsze wymagają trzymania się złotego środka. Może to nie jest łatwe, ale daje największą satysfakcję.
Zakończenie
To wszystko w tym odcinku. Serdecznie dziękuję za jego wysłuchanie do końca! Daj znać w dowolny sposób czy ten podcast podobał Ci się i co chciałbyś lub chciałabyś w nim zmienić. Przygotowanie dość długiego materiału na konkretny temat nie jest łatwe, dlatego nowe odcinki nie wychodzą regularnie co tydzień, jednak będę starał się, aby nowy odcinek pojawiał się nie rzadziej niż raz na miesiąc. Z czasem, gdy też nabiorę wprawy w podcastowaniu spróbuję nagrywać odcinki częściej. Już niedługo, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planami w Podcaście Na Zdrowie zaczną pojawiać się także odcinki nagrywane wspólnie z gośćmi. Pamiętaj, aby podzielić się tym podcastem ze znajomymi, jeśli uznajesz go za wartościową treść. Możesz też polubić i udostępnić stronę podcastu na facebooku. Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, to dane do mnie znajdziesz na stronie sebastianchudziak.pl/kontakt. Do usłyszenia w kolejnym odcinku już niebawem! Na zdrowie!
Pozostałe informacje:
Oprawa dźwiękowa:
Summer Nights by LiQWYD | https://www.instagram.com/liqwyd
Music promoted by https://www.free-stock-music.com
Creative Commons Attribution 3.0 Unported License
https://creativecommons.org/licenses/by/3.0/deed.en_US
Special Agent None by Alexander Nakarada | https://www.serpentsoundstudios.com
Music promoted by https://www.free-stock-music.com
Attribution 4.0 International (CC BY 4.0)
https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
Montaż: Audacity, Affinity Publisher
Sprzęt: Blue Yeti
Krzysiek
Teraz wyjaśnijcie mi proszę dlaczego ten „projekt nie miałby być czyjąś dychotomią.
Krzysiek
Pośrodkowizm i dualizm to jedna całość.